< Powrót do publikacji publikacje ikona
13 Czerwca 2019

Wystąpienie mec. Andrzeja Kratiuka

Wystąpienie mec. Andrzeja Kratiuka, Członka Rady Programowej Fundacji im. Józefa Oleksego, podczas uroczystości wręczenia Nagrody im. Józefa Oleksego w dniu 20.05.2019

Wielce Szanowna Pani Przewodnicząca
Wielce Szanowny Panie Prezydencie,
Szanowne Panie, Szanowni Panowie,

Staję przed Państwem z nieskrywanym dylematem. Należę do tych, którzy chcieliby, aby nagroda imienia Józefa Oleksego jak najstaranniej unikała wpisywania się w bieżące, polityczne konteksty.

Wierzę bowiem, tak jak Patron nagrody, że są racje i wartości fundamentalne dla życia publicznego, które powinny być chronione, przynajmniej w ten sposób, iż w ostrym politycznym sporze, co jest konstytutywną cechą demokracji, nie są one traktowane makiawelicznie i instrumentalnie.

Józef Oleksy, który był świadkiem i uczestnikiem wielkiego, historycznego przełomu; upadku realnego socjalizmu i triumfu demokracji w krajach środkowej i wschodniej Europy - za taką wartość uważał europejską kulturę krytycznego i samokrytycznego dyskursu, a szerzej - globalną cywilizację międzynarodowgo dialogu.

I otóż właśnie odsłania się mój dylemat. Nasza dzisiejsza uroczystość odbywa się na kilka dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Kwestie europejskiej tożsamości, teraźniejszości i przyszłości Europy są z krwi i kości polityczne. I konia z rzędem temu, kto powie, że w ostrym politycznym sporze, nie tylko w Polsce, ale i w całej Unii Europejskiej - brakuje dzisiaj tych, którzy zainteresowani są bezwzględnym i cynicznym burzeniem, z całą pewnością niedoskonałego, ale ciągle gwarantującego w miarę bezpieczny świat - ładu.

W końcu może, Drodzy Państwo, mój dylemat jest pozorny - niech mi wybaczą umysły głęboko refleksyjne - być może wszystko jest już polityką!

Mówiąc bardzo żartobliwie : mieliśmy kiedyś takie określenie, że apolityczne są tylko skarpety bo lewej od prawej nie można odróżnić ( a i to nie zawsze ).

Dlaczego jednak podzieliłem się dylematem, z którym przyszedłem na dzisiejszą uroczystość? Bo u źródeł myślenia o nagrodzie imienia Józefa Oleksego, tuż po Jego przedwczesnej śmierci w styczniu 2015 roku, znalazło się przekonanie, że powinna ona poszukiwać - na miarę swojego znaczenia - tych znaków naszych czasów, które niosą przesłanie dialogu; dialogu ponad podziałami. Pozwalają odczytać złożoność procesów społecznych, wielowymiarowość współczesnej ludzkiej kultury oraz niezwykłą skalę wyzwań i dylematów związanych z przyszłością ludzkiej cywilizacji.

W tym sensie ci, którzy ustanowili nagrodę imienia Józefa Oleksego, członkowie kapituły i jej przewodniczący - Aleksander Kwaśniewski, Majka - żona Józefa i inni - z racjonalną analizą, ale też wiedzeni instynktem - określili charakter nagrody w zgodzie z osobowością, życiową drogą i życiowym dziełem Józefa.

Dzisiaj bowiem wyraźniej niż jeszcze niedawno widzimy wymiar Jego postaci, ale też jej polityczną, intelektualną i ludzką złożoność. Te zaskakujące na pozór sprzeczności i antynomie pomagały Mu w istocie w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania o tradycję i współczesność; pomagały Mu poszukiwać odpowiedzi na pytania, w jakim kierunku zmierza świat, jak określić swój stosunek do rzeczywistości, czy i jak ją zmieniać, co jest historycznym uwarunkowaniem, a co może zmienić aktywna jednostka, nawet ze swoim - jak się czasami autoironicznie opisywał - oportunizmem.

Te antynomie były wpisane w jego los. Wychowany w tradycyjnej chrześcijańskiej rodzinie, w młodości w katolickiej szkole, na warszawskim uniwersytecie ekonomicznym, całe dorosłe życie nauczyciel akademicki , działacz socjalistycznego ruchu studenckiego, działacz partyjny, należący do reformatorskiego nurtu partii, wierzącego do pewnego czasu w możliwości reformowania systemu.

W demokratycznej Polsce zaangażowany w jej tworzenie i budowanie, poszukujący nowego miejsca w nowej rzeczywistości dla lewicy, ale przede wszystkim głęboko wierzący, że polityka jest sztuką kreowania najlepszych rozwiązań dla państwa i społeczeństwa. Ponad wszystko najgłębiej przekonany, że potrzebny jest dialog. Jeśli ktoś spoza Polski przeczyta jego biogram, ze zdumieniem stwierdzi, że zamiast laurów spotkała go także infamia. To już nie antynomia, to objaw dewiacyjnej anomii, choroby, która dotyka także demokratyczne systemy.

Mówię o tym, aby plastycznie uwyraźnić charakter nagrody imienia Józefa Oleksego. Charakter przystający do Jego politycznej i intelektualnej osobowości. Nic dla nie niego nie było czarno - białe, widział nie tylko fakty, ale starał się dostrzegać zjawiska i procesy. Stąd bliskie było mu myślenie wielkiego polskiego intelektualisty, niedawno zmarłego profesora Karola Modzelewskiego, tak wielce zasłużonego dla polskiej niepodległości i wolności. Pamiętam, z jaką fascynacją mówił Józef o lekturze książki Profesora "Barbarzyńska Europa", której pierwsze wydanie ukazało się w 2004 roku. Bliski intelektualnie, mentalnie i emocjonalnie był mu pogląd, że Europa wyrasta z dziedzictwa starożytnych Greków i Rzymian oraz tkwiącego korzeniami w Biblii chrześcijaństwa - ale jest też wspólnym dorobkiem wielu ludów, które starożytni Grecy i Rzymianie określali z pogardą mianem barbarzyńców. Należeli do nich zarówno Germanie, jak i Słowianie.

Z podobnym napięciem czytał "Życiodajny impuls chuligaństwa", niezwykłe zapiski i analizy Profesora z lat 1993 - 2002 , książkę wydaną nakładem Instytutu Badań Społecznych Stowarzyszenia Kuźnica. Mogę się domyślać, że nie podzielał wszystkich opinii Profesora o III RP. Miał swoje oryginalne, krytyczne poglądy i niestety - także czarne scenariusze i przewidywania. Jednego nie mógł przewidzieć: że wielki duchem, myślą i działaniem Karol Modzelewski będzie kiedyś pierwszym laureatem nagrody Jego imienia. To nie mogłoby się wydarzyć, gdyby obaj, bez względu na dzielące ich różnice, doświadczenia i życiowe wybory nie hołdowali temu, co wyraża tak pięknie rzymska maksyma - Sapere aude; Być mądrym odważ się!

Myślę też, że z dzisiejszej perspektywy warto podkreślić wkład Józefa Oleksego w nasze, polskie starania o wejście do Unii Europejskiej. Wśród ojców i matek tego niezwykłego procesu jest również On. Problematyka europejska była mu zawsze bliska. Uważał, że Polska zakotwiczona w Unii Europejskiej jest na swoim miejscu. Uważał, przywołując tytuł wybitnej ksiązki profesor Marii Janion, że Do Europy tak, ale z naszymi umarłymi. To przywiązanie to tradycji nie osłabiało jego wiary w możliwości tworzenia nowych kulturowych, europejskich paradygmatów. Pod koniec życia z całą ostrością postrzegał jednak pułapki globalizacji i zagrożenia dla europejskiej jedności. Brakuje Go dzisiaj w sporach o Europę. A potrafił posłużyć się językiem ciętym, o niezwykłej czasami sile rażenia i - co tu dużo mówić - samorażenia.

Mam przekonanie, że nagroda imienia Józefa Oleksego służy jak najlepiej nie tylko Jego pamięci. On sam taki jej wymiar uznałby za trywialny. Służy ona temu, aby promować (w najlepszym słowa tego znaczeniu) uniwersalane wartości bezprzymiotnikowej demokracji: wolności i godności jednostki, wolnych i sprawiedliwych sądów, przyjaznego państwa, nawet jeśli nie opiekuńczego to na pewno o wysokich standardach socjalnych, poszanowania praw mniejszości. Dialogu wreszcie - jako sposobu rozwiązywania sporów. Niemały katalog zadań i odpowiedzialności. Obyśmy udźwignęli. Tego nam wszystkim życzę.

Wreszcie na koniec, Drodzy Państwo, propozycja zabawy. Kto znał Józefa Oleksego, ten pamięta, że zwykł znienacka zadać pytanie, np. o znaczenie pojęcia bądź słowa, tytuł książki, znajomość historycznego wydarzenia. Stary belferski nawyk, ale także demonstracja swoich erudycyjnych przewag. Proponuję więc zabawę w Jego stylu. Oto cytat. Kto i kiedy to napisał:

„espotyczne formy rządzenia produkują z konieczności zapotrzebowanie na permanentną, a przynajmniej periodycznie powtarzaną agresję. Że wojna jest grobem demokracji, wiadomo od wieków. Z tegoż powodu jest ona sojusznikiem tyranii. W braku wojny zewnętrznej podobne funkcje spełniają rozmaite postacie agresji wewnętrznej, których celem jest utrzymywanie nieustającego stanu zagrożenia i podtrzymywanie psychozy oblężonego miasta, choćby za pomocą najbardziej sztucznych środków i najbardziaj urojonych wrogów. Ponawiane akty brutalnej agresji przeciwko kolejnym grupom ludności, wybieranym wedle najrozmaitszych kryteriów, nie są bynajmniej dziełem obłędu, ale przyrodzoną funkcją mechanizmu władzy, który nie może się obejść bez śmiertelnych wrogów czyhających na jej najmniejszą słabość...”

Ale to brzmi, prawda! Na szczęście jesteśmy zaszczepieni przeciwko "izmom". A napisał to Leszek Kołakowski - Kłopoty z Polską, 1971 rok.

Dziękuję Państwu za uwagę.

Powrót do publikacji