Wystąpienie mec. Andrzeja Kratiuka, Członka Rady Programowej Fundacji im. Józefa Oleksego, podczas uroczystości wręczenia Nagrody im. Józefa Oleksego w dniu 20.05.2019
Wielce Szanowna Pani Przewodnicząca
Wielce Szanowny Panie Prezydencie,
Szanowne Panie, Szanowni Panowie,
Staję przed Państwem z nieskrywanym dylematem. Należę do tych, którzy
chcieliby, aby nagroda imienia Józefa Oleksego jak najstaranniej
unikała wpisywania się w bieżące, polityczne konteksty.
Wierzę bowiem, tak jak Patron nagrody, że są racje i wartości
fundamentalne dla życia publicznego, które powinny być chronione,
przynajmniej w ten sposób, iż w ostrym politycznym sporze, co jest
konstytutywną cechą demokracji, nie są one traktowane makiawelicznie i
instrumentalnie.
Józef Oleksy, który był świadkiem i uczestnikiem wielkiego,
historycznego przełomu; upadku realnego socjalizmu i triumfu
demokracji w krajach środkowej i wschodniej Europy - za taką wartość
uważał europejską kulturę krytycznego i samokrytycznego dyskursu, a
szerzej - globalną cywilizację międzynarodowgo dialogu.
I otóż właśnie odsłania się mój dylemat. Nasza dzisiejsza uroczystość
odbywa się na kilka dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Kwestie europejskiej tożsamości, teraźniejszości i przyszłości Europy
są z krwi i kości polityczne. I konia z rzędem temu, kto powie, że w
ostrym politycznym sporze, nie tylko w Polsce, ale i w całej Unii
Europejskiej - brakuje dzisiaj tych, którzy zainteresowani są
bezwzględnym i cynicznym burzeniem, z całą pewnością niedoskonałego,
ale ciągle gwarantującego w miarę bezpieczny świat - ładu.
W końcu może, Drodzy Państwo, mój dylemat jest pozorny - niech mi
wybaczą umysły głęboko refleksyjne - być może wszystko jest już
polityką!
Mówiąc bardzo żartobliwie : mieliśmy kiedyś takie określenie, że
apolityczne są tylko skarpety bo lewej od prawej nie można odróżnić (
a i to nie zawsze ).
Dlaczego jednak podzieliłem się dylematem, z którym przyszedłem na
dzisiejszą uroczystość? Bo u źródeł myślenia o nagrodzie imienia
Józefa Oleksego, tuż po Jego przedwczesnej śmierci w styczniu 2015
roku, znalazło się przekonanie, że powinna ona poszukiwać - na miarę
swojego znaczenia - tych znaków naszych czasów, które niosą przesłanie
dialogu; dialogu ponad podziałami. Pozwalają odczytać złożoność
procesów społecznych, wielowymiarowość współczesnej ludzkiej kultury
oraz niezwykłą skalę wyzwań i dylematów związanych z przyszłością
ludzkiej cywilizacji.
W tym sensie ci, którzy ustanowili nagrodę imienia Józefa Oleksego,
członkowie kapituły i jej przewodniczący - Aleksander Kwaśniewski,
Majka - żona Józefa i inni - z racjonalną analizą, ale też wiedzeni
instynktem - określili charakter nagrody w zgodzie z osobowością,
życiową drogą i życiowym dziełem Józefa.
Dzisiaj bowiem wyraźniej niż jeszcze niedawno widzimy wymiar Jego
postaci, ale też jej polityczną, intelektualną i ludzką złożoność. Te
zaskakujące na pozór sprzeczności i antynomie pomagały Mu w istocie w
poszukiwaniu odpowiedzi na pytania o tradycję i współczesność;
pomagały Mu poszukiwać odpowiedzi na pytania, w jakim kierunku zmierza
świat, jak określić swój stosunek do rzeczywistości, czy i jak ją
zmieniać, co jest historycznym uwarunkowaniem, a co może zmienić
aktywna jednostka, nawet ze swoim - jak się czasami autoironicznie
opisywał - oportunizmem.
Te antynomie były wpisane w jego los. Wychowany w tradycyjnej
chrześcijańskiej rodzinie, w młodości w katolickiej szkole, na
warszawskim uniwersytecie ekonomicznym, całe dorosłe życie nauczyciel
akademicki , działacz socjalistycznego ruchu studenckiego, działacz
partyjny, należący do reformatorskiego nurtu partii, wierzącego do
pewnego czasu w możliwości reformowania systemu.
W demokratycznej Polsce zaangażowany w jej tworzenie i budowanie,
poszukujący nowego miejsca w nowej rzeczywistości dla lewicy, ale
przede wszystkim głęboko wierzący, że polityka jest sztuką kreowania
najlepszych rozwiązań dla państwa i społeczeństwa. Ponad wszystko
najgłębiej przekonany, że potrzebny jest dialog. Jeśli ktoś spoza
Polski przeczyta jego biogram, ze zdumieniem stwierdzi, że zamiast
laurów spotkała go także infamia. To już nie antynomia, to objaw
dewiacyjnej anomii, choroby, która dotyka także demokratyczne systemy.
Mówię o tym, aby plastycznie uwyraźnić charakter nagrody imienia
Józefa Oleksego. Charakter przystający do Jego politycznej i
intelektualnej osobowości. Nic dla nie niego nie było czarno - białe,
widział nie tylko fakty, ale starał się dostrzegać zjawiska i procesy.
Stąd bliskie było mu myślenie wielkiego polskiego intelektualisty,
niedawno zmarłego profesora Karola Modzelewskiego, tak wielce
zasłużonego dla polskiej niepodległości i wolności. Pamiętam, z jaką
fascynacją mówił Józef o lekturze książki Profesora "Barbarzyńska
Europa", której pierwsze wydanie ukazało się w 2004 roku. Bliski
intelektualnie, mentalnie i emocjonalnie był mu pogląd, że Europa
wyrasta z dziedzictwa starożytnych Greków i Rzymian oraz tkwiącego
korzeniami w Biblii chrześcijaństwa - ale jest też wspólnym dorobkiem
wielu ludów, które starożytni Grecy i Rzymianie określali z pogardą
mianem barbarzyńców. Należeli do nich zarówno Germanie, jak i
Słowianie.
Z podobnym napięciem czytał "Życiodajny impuls chuligaństwa",
niezwykłe zapiski i analizy Profesora z lat 1993 - 2002 , książkę
wydaną nakładem Instytutu Badań Społecznych Stowarzyszenia Kuźnica.
Mogę się domyślać, że nie podzielał wszystkich opinii Profesora o III
RP. Miał swoje oryginalne, krytyczne poglądy i niestety - także czarne
scenariusze i przewidywania. Jednego nie mógł przewidzieć: że wielki
duchem, myślą i działaniem Karol Modzelewski będzie kiedyś pierwszym
laureatem nagrody Jego imienia. To nie mogłoby się wydarzyć, gdyby
obaj, bez względu na dzielące ich różnice, doświadczenia i życiowe
wybory nie hołdowali temu, co wyraża tak pięknie rzymska maksyma -
Sapere aude; Być mądrym odważ się!
Myślę też, że z dzisiejszej perspektywy warto podkreślić wkład Józefa
Oleksego w nasze, polskie starania o wejście do Unii Europejskiej.
Wśród ojców i matek tego niezwykłego procesu jest również On.
Problematyka europejska była mu zawsze bliska. Uważał, że Polska
zakotwiczona w Unii Europejskiej jest na swoim miejscu. Uważał,
przywołując tytuł wybitnej ksiązki profesor Marii Janion, że Do Europy
tak, ale z naszymi umarłymi. To przywiązanie to tradycji nie osłabiało
jego wiary w możliwości tworzenia nowych kulturowych, europejskich
paradygmatów. Pod koniec życia z całą ostrością postrzegał jednak
pułapki globalizacji i zagrożenia dla europejskiej jedności. Brakuje
Go dzisiaj w sporach o Europę. A potrafił posłużyć się językiem
ciętym, o niezwykłej czasami sile rażenia i - co tu dużo mówić -
samorażenia.
Mam przekonanie, że nagroda imienia Józefa Oleksego służy jak
najlepiej nie tylko Jego pamięci. On sam taki jej wymiar uznałby za
trywialny. Służy ona temu, aby promować (w najlepszym słowa tego
znaczeniu) uniwersalane wartości bezprzymiotnikowej demokracji:
wolności i godności jednostki, wolnych i sprawiedliwych sądów,
przyjaznego państwa, nawet jeśli nie opiekuńczego to na pewno o
wysokich standardach socjalnych, poszanowania praw mniejszości.
Dialogu wreszcie - jako sposobu rozwiązywania sporów. Niemały katalog
zadań i odpowiedzialności. Obyśmy udźwignęli. Tego nam wszystkim
życzę.
Wreszcie na koniec, Drodzy Państwo, propozycja zabawy. Kto znał Józefa
Oleksego, ten pamięta, że zwykł znienacka zadać pytanie, np. o
znaczenie pojęcia bądź słowa, tytuł książki, znajomość historycznego
wydarzenia. Stary belferski nawyk, ale także demonstracja swoich
erudycyjnych przewag. Proponuję więc zabawę w Jego stylu. Oto cytat.
Kto i kiedy to napisał:
„espotyczne formy rządzenia produkują z konieczności zapotrzebowanie
na permanentną, a przynajmniej periodycznie powtarzaną agresję. Że
wojna jest grobem demokracji, wiadomo od wieków. Z tegoż powodu jest
ona sojusznikiem tyranii. W braku wojny zewnętrznej podobne funkcje
spełniają rozmaite postacie agresji wewnętrznej, których celem jest
utrzymywanie nieustającego stanu zagrożenia i podtrzymywanie
psychozy oblężonego miasta, choćby za pomocą najbardziej sztucznych
środków i najbardziaj urojonych wrogów. Ponawiane akty brutalnej
agresji przeciwko kolejnym grupom ludności, wybieranym wedle
najrozmaitszych kryteriów, nie są bynajmniej dziełem obłędu, ale
przyrodzoną funkcją mechanizmu władzy, który nie może się obejść bez
śmiertelnych wrogów czyhających na jej najmniejszą słabość...”
Ale to brzmi, prawda! Na szczęście jesteśmy zaszczepieni przeciwko
"izmom". A napisał to Leszek Kołakowski - Kłopoty z Polską, 1971 rok.
Dziękuję Państwu za uwagę.